W czasach, w których żyjemy, powyższy tytuł może być przyczyną drwiącego uśmiechu lub lekkiego zakłopotania na Twojej twarzy. Przecież powszechnie mówi się o celibacie wśród duchownych, tj. życiu polegającym na dobrowolnej wstrzemięźliwości seksualnej oraz rezygnacji z wejścia w związek małżeński? Skąd zatem taki pomysł? Jeśli przeczytałeś wcześniejsze posty umieszczane na stronie “Uwierz Bogu”, zapewne domyślasz się, że taka myśl ma swoje oparcie w Piśmie Świętym – czyli instrukcji chrześcijańskiego życia. Instrukcji, która tak jak o życiu duchowym każdej jednostki, mówi również o życiu i organizacji Kościoła.
O tym, jaki powinien być nauczyciel w Kościele, pod natchnieniem Bożym pisał Apostoł Paweł w swoich listach do Tymoteusza i Tytusa. Dla kogo są te instrukcje? Przede wszystkim dla ubiegających się na stanowiska w Kościele – to oczywiste! Ale również dla członków społeczności chrześcijańskiej, którzy w demokratycznym głosowaniu, na podstawie obserwacji i znajomości chrześcijańskiego życia kandydata podejmują decyzje o wyborze na sługę lub braku takiego wyboru. “A gdy w każdym kościele ustanowili [gr. cheirotoneo – wybrać przez podniesienie ręki] starszych, modląc się i poszcząc, powierzyli ich Panu, w którego uwierzyli” (Dz. Ap. 14:23, UBG). Myśl o demokratycznym wyborze jest poparta podaniem wymagań, jakie starszy – biskup – powinien spełniać. Oto one:
“[…] Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. Biskup więc powinien być nienaganny, MĄŻ JEDNEJ ŻONY, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący WŁASNYM DOMEM, trzymający DZIECI w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie” (1 Tym. 3:1-7, BT).
“Zostawiłem cię na Krecie w tym celu, abyś uporządkował to, co tam jeszcze zostało do zrobienia, i ustanowił w każdym mieście starszych, jak ci nakazałem; Jeśli ktoś jest nienaganny, MĄŻ JEDNEJ ŻONY, MAJĄCY DZIECI WIERNE, nieobwiniane o hulaszcze życie lub niekarność” (Tyt. 1:5,6, UBG).
Kiedy Apostoł Paweł pisał powyższe słowa o kwalifikacjach starszych, czyli biskupów w społecznościach chrześcijańskich, sprecyzował, że mogą być “mężami jednej żony”, pisał ponadto o posiadaniu przez nich dzieci i ważności ich wychowania na chwałę Panu. Czy Apostoł pisał niezgodnie z własnymi przekonaniami i naukami Jezusa? W innym miejscu pisał przecież: “Chcę, żebyście nie mieli trosk. Nieżonaty troszczy się o sprawy Pana, o to, jak się przypodobać Panu. Lecz żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak się przypodobać żonie” (1 Kor. 7:32,33, UBG)?
Należy jednak fragmenty Biblii ze sobą uzgadniać, porównywać, i po analizie wyciągnąć odpowiednie, logiczne wnioski. Z wersetów z 1 Listu do Koryntian nie wynika, by jakakolwiek poświęcona Bogu jednostka nie mogła wstąpić w związek małżeński, lecz jedynie, że jest to kwestia indywidualnej decyzji i że od takiej osoby wymagana będzie jeszcze większa uwaga i jeszcze większe starania, by w na pierwszym miejscu w sercu i umyśle mieć Stwórcę i swoimi najlepszymi uczuciami i myślami obdarzać przede wszystkim Jego.
Sam Apostoł Paweł – choć cenił swój bezżenny stan – nie uważał, że byłoby złem, gdyby się ożenił: “Czy nie mamy prawa zabierać ze sobą siostry – żony, jak inni apostołowie, bracia Pana i Kefas?” (1 Kor. 9:5, UBG). Kefas, czyli Apostoł Piotr, również był żonaty – Pismo Święte mówi o matce jego żony: “A gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, zobaczył jego teściową, która leżała w gorączce. Dotknął więc jej ręki i opuściła ją gorączka […]” (1 Kor. 8:14,15, UBG). Czy Pan Jezus wybrałby Piotra na specjalnego sługę, gdyby jego związek małżeński uważał za przeszkodę w apostolstwie? Zapewne nie! W innym przypadku Biblia nie przedstawiałaby małżeństwa jedynie w pozytywnym świetle: “Małżeństwo jest godne czci u wszystkich […]” (Żyd. 13:4).
Czy powyższe myśli nie są wystarczające, by zauważyć, że nauka o przymusowym celibacie, bezżennym stanie nauczycieli Kościoła, nie ma poparcia w Słowie Bożym? Że ta tradycja kościelna, która została wprowadzona setki lat po obecności Jezusa Chrystusa na ziemi, ma niewiele wspólnego z Jego naukami oraz naukami Jego uczniów? Wierzymy, że Pismo Święte to list Boga do człowieka, jest podstawą naszej wiary, jest naszym kodeksem i pomocą w życiu, zatem do każdego indywidualnie należy wybór, którą interpretację uzna za bardziej logiczną i rozsądną.